6 sposobów na deployment (teoria + praktyka)
Niezależnie od technologii używanej w projekcie, raz na jakiś czas trzeba wdrożyć kod na produkcję. Sposobów na wdrożenie go jest N, gdzie N dąży do nieskończoności 😉. Tak jak każda firma ma w dzisiejszych czasach swój “scrum” albo “agile”, tak i ma swój sposób na instalacje. Jednym z moich ulubionych jest “sposób na PM’a”. Wygląda on następująco: PM tworzy task, a opsy go realizują…
Podchodząc do sprawy na poważnie, można N znacząco zredukować. Moim zdaniem do 6 i wszystkie 6 strategii opisałem poniżej.
Autoreklama
Nim przejdziemy do teorii, chciałbym zaprosić Cię na drugą cześć LIVE Wieczoru z Kubernetes, który odbędzie się w najbliższy wtorek o godzinie 20:00. Więcej informacji na Facebook i YouTube.
Jest też nowa strona przedsprzedaży kursu “Poznaj Kubernetes”, szczególnie polecam sekcję “Dla Kogo”.
Okienko serwisowe
W przypadku systemu z dużym oknem serwisowym (bardziej znanym pod angielską nazwą maintenance window) problem rozwiązuje się sam. Dla niektórych firm to zamierzchła przeszłość, ale wiele systemów poważnych instytucji wciąż wykorzystuje okna serwisowe. Szczególnie dwie noce w roku mają podwyższone prawdopodobieństwo wystąpienia “tego zjawiska”. Najbliższa odbędzie się w ostatni weekend października, w związku ze zmianą czasu. Dlaczego tak się dzieje?
Wyobraźmy sobie sytuację, w której o 2:31 w nocy zostanie wysłany przelew. Cofniemy zegarki z 3:00 na 2:00 i odeślemy go o 2:15. Żeby uniknąć tego typu problemu, banki stosują “przerwę techniczną” .
Każdy też kiedyś słyszał o pociągu, który stał w szczerym polu w związku ze zmianą czasu. Prawda? Urban legend? Nie wiem, ale wydaje się to całkiem prawdopodobne.
Cóż to ma wspólnego z wdrażaniem oprogramowania? Możliwość skorzystania z okna serwisowego jest idealna do wdrożenia. System nie działa, nie ma użytkowników i nie ma zmian zagrażających przeprowadzanej procedurze instalacyjnej.
Całość procesu można sprowadzić do poniższego “algorytmu”:
- Czekamy, aż przeprocesują się kolejki
- Czekamy, aż skończą działać zadania batch typu EOD (czyli End Of Day)
- Dokonujemy backupu
- Instalujemy nową wersję oprogramowania - nowy kod, migracje baz, nowe certyfikaty, nowe usługi, …
- Testujemy czy wszystko działa
- Udostępniamy wersję użytkownikom, chyba że punkt 5 nie zakończył się sukcesem.
To rozwiązanie przyjemne z punktu widzenia deweloperów i administratorów jest w dzisiejszych czasach coraz gorzej widziane, gdyż cierpi na nim użytkownik aplikacji oraz “image” firmy 😉
Recreate
Jeżeli nie ma możliwości skorzystania z okna serwisowego, musimy zastosować inne metody. Najbliższa opisanemu powyżej rozwiązaniu w Kubernetes jest metoda wdrażania typu recreate.
Na proces składają się następujące etapy: najpierw “ubijamy” wszystkie instancje naszej aplikacji, potem uruchamiamy nową wersję. Jaka jest różnica pomiędzy recreate a oknem serwisowym? W procesie bierze udział tylko aplikacja. Cała infrastruktura (np.: baza danych), którą mogliśmy włączyć/wyłączyć podczas okna serwisowego musimy mieć przygotowaną wcześniej.
Ten sposób wdrożenia oszczędza nam sporo problemów, takich jak dwie równolegle działające wersje API, czy obsługa “starego” i “nowego” schematu bazy danych, szczególnie przy ORM.
Opisany powyżej sposób instalacji jest wbudowany w K8s. Żeby z niego skorzystać, tworzymy plik YAML deployment zawierający:
spec:replicas: 5 # "potrzebujemy" 5 replik serwisu
strategy:type: Recreate # wymuszenie strategi recreate
Zalety:
- Całe środowisko jest tworzone od nowa.
- Nie ma problemu z migracją bazy danych - schemat bazy jest zgodny z wersją zaszytą w aplikacji, o ile migracje zaszyte są w kodzie.
- API klienckie jest spójne, gdyż mamy tylko jedną wersję.
Wady:
- Przestój (downtime) - czyli czas, w którym nasza aplikacja jest niedostępna.
Blue green
O sposobie wdrażania kodu typu blue-green usłyszałem bardzo dawno temu, w mojej pierwszej pracy. Sprowadza się on do posiadania dwukrotnie większej liczby serwerów niż nam potrzeba do prawidłowego działania aplikacji. Przynajmniej podczas wdrożenia. Nasze serwery dzielimy na dwie takie same grupy, jedną nazywamy blue,a drugą green. Przed nimi stawiamy element rozdzielający ruch (router) albo na jedną albo na druga grupę. W klasycznej architekturze trójwarstwowej można to zobrazować w ten sposób:
Kiedy pierwszy raz przeczytałem o tym sposobie od razu nasunęło mi się pytanie: ale jak to, baza danych osobno? Jak widać na powyższym diagramie, pełny schemat blue-green zakłada, że serwery blue i serwery green mają także osobne bazy danych. Tak zostało to przedstawione przez Martina Fowlera. W rzeczywistości rzadko spotykamy system, który może działać w ten sposób. Dlatego przeważnie blue-green dotyczy tylko części aplikacyjnej.
Na schemacie mamy pokazaną sytuację w której wersja v1.0.0.0 jest wgrana na serwery green. Z niej korzystają użytkownicy, dzięki przekierowaniu całego ruchu przez router (czyli sprzętowy bądź softwareowy load-balancer). Wersję v2.0.0 wgrywamy na serwery blue, rozgrzewamy, testujemy, itp. Gdy wszystko jest gotowe przełączamy wajchę na router i kierujemy cały ruch na blue. A co robimy z serwerami green? Czekają sobie spokojnie, na kolejny deployment, w razie problemów umożliwiając szybki rollback. W wersji “taniej” po chwili możemy usunąć elementy green, ale wtedy tracimy możliwość rollback.
W Kubernetes, żeby uzyskać taki sposób wdrożenia, musimy stworzyć serwis, który równocześnie wybiera aplikację. Na przykład:
apiVersion: v1
kind: Service
metadata:
name: my-app
labels:
app: my-app
spec:
type: NodePort
ports:
- name: http
port: 8080
targetPort: 8080
# Poniższe 3 linie "łapią" aplikację my-app z wersją v1.0.0
# Po wykonaniu deployment z wersją v2.0.0 dokonujemy
# aktualizacji wersji do v2.0.0
selector:
app: my-app
version: v1.0.0
Zalety:
- Bardzo szybki rollout/rollback - wystarczy przełączyć wersję za pomocą router
- Nie mamy problemów z wersjonowaniem API ponieważ zmieniamy na “raz” cały klaster
- Możemy sprawdzić wersję v2.0.0 nim wpuścimy w nią użytkowników - wystarczy dodatkowy dostęp.
Wady:
- Jest “drogo” - potrzebujemy dwukrotnie więcej “zasobów” do wdrożeniu
- Może być “bardzo drogo” - jeżeli nie usuwamy “zasobów” po wdrożeniu, to przez cały czas mamy ich dwukrotnie więcej.
- Instalacja aplikacji typu stateful może być niemożliwa ponieważ tracimy “stan” podczas instalacji, przenosząc aplikacje na inne “maszyny”
Przerwa na …
Jak na razie mamy za sobą sposoby, proste i przyjazne deweloperom. Jeżeli tematyka Cię zaciekawiła to zapraszam Cię na https://poznajkubernetes.pl. Podczas kursu będziesz miał okazję wypróbować powyższe i poniższe sposoby deployment :)
Teraz zajmiemy się bardziej delikatnymi rozwiązaniami, które wymagają pracy szarych komórek, żeby zainstalować je bez wpadki.
Ramped
Po polsku słowo ramped możemy przetłumaczyć jako wjazd i to słowo całkiem dobrze oddaje sens tej strategii. W Kubernetes funkcjonuje ona pod pojęciem rolling update, które moim zdaniem lepiej oddaje sens tej strategii. Idea polega na powolnym wdrażaniu nowej wersji aplikacji, zamieniając pojedynczo poszczególne instancje. Sposób postępowania jest następujący:
- Mamy pulę aplikacji w wersji v1.0.0 udostępnionej przez load balancer sprzętowy lub softwareowy.
- Dodajemy jedną instancję aplikacji w wersji v2.0.0.
- Rozgrzewamy ją (m.in. sprawdzamy połączenie do bazy, inicjalizujemy DI, itd.)
- Kiedy instancja jest gotowa do przyjmowania ruchu dodajemy ją do puli load balancer.
- W tym momencie mamy jedną nową instancję v2.0.0 oraz kilka instancji v1.0.0
- Usuwamy jedną instancję v1.0.0 z load balancer i wyłączamy ją.
- Powtarzamy powyższy proces, aż wszystkie instancje będą w wersji v2.0.0
W Kubernetes jest to domyślny sposób na deployment, ale możemy też wpisać go w plik YAML jawnie określając ile instancji aplikacji wymieniamy w danym momencie oraz ile instancji może być niedostępne:
spec:
replicas: 3
strategy:
type: RollingUpdate
rollingUpdate:
maxSurge: 2 # ile instancji dodajemy na raz
maxUnavailable: 0 # ile instancji może być niedostępnych
Parametry maxSurge oraz maxUnavailable umożliwiają nam sterowanie szybkością instalacji, ewentualnymi kosztami oraz bezpieczeństwem korzystania z systemu
Zalety:
- Brak downtime
- Niskie koszty - minimalnie potrzebujemy jedną dodatkową instancję
- Wolna propagacja, dająca weryfikacji czy wszystko działa
- Można spokojnie odbudować “dane” na przykład w cache, bez ciężkich zapytań do bazy danych przez wszystkie instancje na raz
- Łatwość implementacji w Kubernetes ;)
Wady:
- Należy zaprojektować obsługę dwóch wersji API czy dwóch schematów bazy danych (szczególnie przy ORM)
- Rollout i rollback zajmują czas szczególnie “rozgrzewanie” instancji trwa długo
Canary
Pewnie słyszeliście o tej metodzie, ale czy wiecie skąd wzięła się nazwa “kanarek”?
Pochodzi ona od starego sposobu stosowanego w brytyjskich (i nie tylko) kopalniach. Według Kata Eschnera z museum Smithsonian polegała ona na używaniu żywych kanarków w celu wykrycia czadu i innych trujących gazów. Przy niskim stężeniu gazów ptaszek stroszył pióra, a przy większym omdlewał albo i nawet umierał. Brutalna metoda, ale bardzo skuteczna. Na pocieszenie dodam, że Brytyjscy górnicy po zauważeniu niepokojących objawów wychodzi i podawali kanarkom tlen.
A jak to jest powiązane z wytwarzaniem oprogramowania i wdrożeniami? W dużym uproszczeniu, gdy wypuszczamy nową wersję, część naszych użytkowników staje się takimi właśnie kanarkami. Obserwujemy ich bardzo uważnie i gdy wszystko jest w porządku, zwiększamy liczbę użytkowników. Sama metoda wdrażania jest więc bardzo podobna do ramped (aka rolling-update). Jedyna różnica odpowiedzialność za liczbę replik v1.0.0 i v2.0.0, która spoczywa na “ludziach”, a nie K8s.
Najprostszym przepisem na taką instalację jest:
- Wdrożyć v1.0.0 w 9 replikach
- Wdrożyć v2.0.0 w 1 replice (10% ruchu trafia do canary)
- Po weryfikacji zwiększać liczbą v2.0.0 i zmniejszać v1.0.0 za pomocą komendy kubectl scale
Jeżeli nasz ruch do aplikacji przechodzi przez Ingress (taki jeden serwis wystawiany na świat) i nie ma komunikacji wewnętrznej to możemy skorzystać z adnotacji w Ingress
annotations:
kubernetes.io/ingress.class: "nginx"
# Włączenie canary i przekierowanie 10% ruchu
nginx.ingress.kubernetes.io/canary: "true"
nginx.ingress.kubernetes.io/canary-weight: "10"
Zalety:
- Brak downtime
- Nowa wersja dotyka tylko części użytkowników
- Wymusza dobry monitoring :)
- Szybki rollback
Wady:
- Powolny rollout
- W zależności od implementacji może być zasobożerne, przez co drogie
Shadow
Jestem przekonany, że słyszeliście o firmie Tesla, a także o autopilocie wbudowanym w ich samochody. Mała dygresja, wyobraź sobie drogi Czytelniku sytuację, w której w Tesli jedzie śpiący pijany kierowca. Czy popełnia on przestępstwo? Jedzie, ale nie prowadzi. To nie abstrakcja i takie sytuację miały już miejsce. Polecam poszukać w Google: drunk driver tesla.
Wróćmy jednak do oprogramowania. Niezależnie od stanu prawnego, firma musi mieć pewność, że oprogramowanie autopilota jest 100% sprawne i wszystkie testy regresji przechodzą. Ciężko jednak wykonać takie testy, gdyż symulator nie odda wszystkich sytuacji, a ręcznie są one niewykonalne. Na samych testach jednostkowych, ja osobiście bym w tej sytuacji nie polegał. Co w takim razie można zrobić? Wgrać do wszystkich samochodów dwie wersje oprogramowania, z czego tylko jedna jest odpowiedzialna za pracę samochodu. Druga natomiast działa jak cień (czyli shadow), dostaje takie same dane jak pierwsza, natomiast wynik działania jest tylko zapisywany i nie wpływa na samochód. Dzięki temu możemy przetestować nasze oprogramowanie na wszystkich użytkownikach i przeanalizować miliony jak i nie miliardy operacji. W uproszczeniu ta metoda to testowanie na produkcji w bezpieczny sposób.
Niestety tej metody bez dużej liczby zmian w kodzie i infrastrukturze nie jesteśmy wstanie wprowadzić. Przykładowy problem to jak rozwiązać wirtualne zapisy do bazy danych, czy wirtualne wysłanie wiadomości na kolejki. Wszystkie interakcje ze światem, muszą być w aplikacji odpowiednio zamokowane. Dodatkowo potrzebujemy komponentu, który zbiera wyniki, porównuje je i wykonuje analizę. Podsumowując dużo pracy.
Zalety:
- Brak wpływu na użytkownika
- Bardzo dokładne testy na danych produkcyjnych
- Bezpieczny rollout
Wady:
- Bardzo dużo pracy
- Podwójna infrastruktura
- Może powodować niebezpieczeństwo przy złej konfiguracji
Podsumowanie
Opisaliśmy 6 sposób na automatyczny deployment. Jeżeli kojarzysz jeszcze jakiś to napisz do mnie koniecznie!
p.s. Jeszcze raz przypominam o LIVE (Facebook i YouTube) oraz samym kursie https://poznajkubernetes.pl